Pies prezentem pod choinkę
Mój blog, moje zasady, więc zaczynamy. Dzisiaj nie będzie kosmetycznych tematów. Dzisiaj będzie życie. Zaczyna się czas przedświąteczny i jako, że jestem mamą to muszę przyznać, że sezon na Mikołaja rozpoczął się już jakiś tydzień temu. Jak to działa, chyba nie muszę specjalnie tłumaczyć. W telegraficznym skrócie: moi chłopcy rysują obrazki z wymarzonymi prezentami do Mikołaja, a ja straszę ich tym, że Mikołaj wszystko widzi i przychodzi tylko do grzecznych dzieci. Dobra czyli wstęp mamy już załatwiony, czas przejść do sedna sprawy, bo ten rok pod wieloma względami jest dość wyjątkowy. Tym razem moi chłopcy mają dość mocno sprecyzowane potrzeby prezentowe i bynajmniej nie są to nowe klocki, autka, czy inne takie. W tym roku jest tylko jeden wymarzony i upragniony prezent, a mianowicie PIES. Nie pytajcie skąd ten pomysł, bynajmniej nie ode mnie. Nie zmienia to faktu, że mały kłopot z tym jest... Z jednej strony jako kochający rodzic, bardzo bym chciała by moi chłopcy mieli wymarz...